Bar and Books.
Lokal ten wzbudził we mnie bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony elegancki, ładny i z ciekawym pomysłem; z drugiej zaś, brak w nim konsekwencji i przywiązania do detali. Trochę tak, jakby befsztyk z wołowiny Kobe polać tanim keczupem, zapakować w złocony papier i nakleić cenę z kilkoma zerami…
Kocham warszawską Starówkę – w końcu wychowali się tu moi dziadowie i pradziadowie. Znam każdy zakamarek, każde przejście, a gąsienica Goliata jest zawsze obowiązkowym przystankiem każdego spaceru. Jednym z moich ulubionych miejsc był i zawsze chyba będzie biały domek przy ul. Wąski Dunaj 20. Gdyby otworzono w nim pierogarnię lub jakiegoś fast fooda pewnie strzeliłbym sobie w łeb; na szczęście, cztery lata temu otworzono tam Bar and Books, jeden z najładniejszych barów jakie w życiu widziałem. Jest to absolutne dzieło sztuki, z maksymalnie dopracowanymi detalami wystroju. Jak wskazuje nazwa lokalu, głównymi elementami dekoracji są książki oraz butelki (głównie whisky). Wszechobecne bibeloty, lakierowane meble i przyciemnione światło stwarzają taki klimat, iż chciałoby się tam zamieszkać. Wszystko to idealnie wpasowuje się w charakter budynku i jego lokalizację, która, obawiam się i oczywiście mogę się tu mylić, jest tego miejsca przekleństwem…
Sieć Bar and Books ma swoje lokale również w Nowym Jorku oraz w Pradze, w obszarach wybitnie turystycznych. Prawdopodobnie twórcom konceptu warszawskiego przyświecały te same idee, co w przypadku pozostałych lokalizacji. Jednak (tym co byli w Pradze nie trzeba tego uzmysławiać) specyfika życia turystycznego stolicy Czech i Polski jest znacząco odmienna. Może gdyby koncept ten otworzyć w Krakowie przy Rynku, a nie w Warszawie z dala od wszelkich szlaków komunikacyjnych i na skraju Starówki, miałby on większe wzięcie. Tak na marginesie, nie przypominam sobie, aby ktokolwiek z moich znajomych wstawił do Internetu zdjęcie z wieczoru spędzonego w B&B lub wspomniał o tym barze nawet w luźnej rozmowie.
Jakby nie patrzeć, koncept lokalu jest bardzo oryginalny, choć troszkę za bardzo zmaskulinizowany jak na obecne polskie realia, gdzie dam pijących whisky jest coraz więcej, a gentlemanów jak na lekarstwo. Miejsce nie przytłacza regałami po brzegi wypełnionymi butelkami, posiada swoja duszę i klimat, lecz jak to niestety w naszym kraju bywa (i staje się normą) nawet najładniejszą i najcenniejszą rzecz można spieprzyć. Wszelkie najbardziej dopracowane światowe standardy i innowacje nie są przygotowane… na polską myśl techniczną.
Butelki ekskluzywnych trunków, jak już powyżej napisałem, są głównym elementem wystroju. Jest ich aż tyle, że nie mieszczą się na pięknie podświetlonych półkach i tworzą dodatkową dekorację na blacie baru prezentując przed Gośćmi swoją pełną okazałość. Niestety, ten piękny obraz kilkudziesięcioletnich whisky, którym poświęcono tak wiele czasu i pasji w szkockich i japońskich destylarniach, psuje widok butelki najtańszego syropu (na R) owiniętego w kabel ładującego się telefonu.
Pięknie oprawiona karta koktajli zawiera zarówno wersje autorskie jak i światowe klasyki koktajlowe. Ceny, co jest absolutnie do przewidzenia, wysokie, gdyż zaczynają się od 45pln. Nie mam z tym problemu, od czasu do czasu można poszaleć, jednak przy takich cenach życzyłbym sobie, aby dekoracje przechowywane były w eleganckich słoiczkach bardziej pasujących do wystroju niż nakładane z plastikowych, lunchowych kontenerów. Zamiłowanie do plastiku objawia się również tym, iż w każdym koktajlu bez pytania ląduje plastikowe mieszadełko, którego użycie w niektórych krajach jest nie tylko zabronione, a wręcz karane.
Poza pięknym menu drinków i alkoholi, wręczana jest równie ładnie oprawiona oddzielna lista whisky z wybitnymi pozycjami z najodleglejszych zakątków świata. Tym, którym nieobce są dobre trunki i „dym”, elegancki personel wręcza również pokaźnych rozmiarów listę cygar. Niestety, wśród tego całego „wręczania” zapomina się o tak ważnym elemencie. jakim jest woda (ta jest dopiero na życzenie). Staram się nie krytykować personelu, gdyż on zawsze robi to, na co pozwoli lub co wskaże kierownictwo. Jednak nie wyobrażam sobie, abym mając Gości za barem opuścił ich i poszedł jeść obiad. lub zasiadł na pobliskim murku i zaciągał się papieroskiem.
Bar and Books jest przykładem świetnie przemyślanego konceptu, który nie do końca radzi sobie z polskimi realiami i polską mentalnością. Jako miejsce warte jest odwiedzenia przynajmniej po to, aby napawać się przepięknym wnętrzem i delektować pysznymi trunkami, co niestety jak już zauważyłem jest w cenie. Osobiście życzyłbym sobie, aby twórcy konceptu chłodno spojrzeli na swoje dzieło, wyciągnęli wnioski z tego co powyżej napisałem i wdrożyli rozwiązania, zgodnie z duchem czasu. Życzę wam jak najlepiej, no bo nie chcę, aby w tym miejscu za jakiś czas powstał fast food lub pierogarnia.
PS. Ogromny, foliowy worek na zużyte ręczniki pośrodku tak pięknej toalety jest barbarzyństwem.
Podwale Bar and Books
Adres: Wąski Dunaj 20, 00-255 Warszawa
Godziny otwarcia:
czwartek 17:00–03:00
piątek 15:00–03:00
sobota 14:00–03:00
niedziela 14:00–02:00
poniedziałek 17:00–03:00
wtorek 17:00–03:00
środa 17:00–03:00
Rezerwacje: barandbooks.pl
Telefon: 22 559 91 99