Moda na sekretne, ukryte bary w stylu speakeasy panuje już od dawna, jednak rzadko który z lokali reklamujących się tym stylem tak naprawdę jest sekretny. Powód jest prosty, a zarazem śmieszny: jakakolwiek reklama wyklucza lokal z tego dość elitarnego grona. Jeżeli adres danego miejsca gdziekolwiek jest dostępny i podany do ogólnej wiadomości, lokal ten automatycznie przestaje być barem speakeasy.
Dash to sekretny bar z prawdziwego zdarzenia. Nigdzie nie mogłem wyszukać dokładnego adresu, pod którym powinienem go znaleźć. Tylko dzięki precyzyjnym wskazówkom barmanów z innego lokalu udało mi się znaleźć ukryte drzwi z wielką kołatką w kształcie lwiej paszczy. Dash składa się z czterech sal. Pierwsza imponuje pokaźnym barem suto zastawionym wszelkiej maści trunkami, dwie boczne to typowe „posiadówy” zaopatrzone w kanapy, fotele i stoliki. Czwartą salą jest pokój VIP mogący pomieścić do 20 osób, a jego zaletą jest wysoko wydajna wentylacja, co pozwala swobodnie palić cygara „leżakujące” w podręcznym humidorze.
Wystrój całego lokalu nawiązuje w klimacie do początków ubiegłego wieku, kiedy to ukryte bary były jedynymi funkcjonującymi w Stanach Zjednoczonych w epoce prohibicji. Menu i autorskie koktajle również poświęcone są wybitnym postaciom tamtego okresu. Przyszło mi spróbować ponoć ulubionego drinka Franka Sinatry, czyli Rusty Nail przygotowywanego tu z połączenia Jacka Daniels’a i domowej roboty likieru miodowo-ziołowego. Koktajl był smaczny, ale nie wybitny. Może było to wynikiem tego, iż zbytnio jestem przyzwyczajony do oryginalnej wersji Rusty Nail, który swojego czasu był również i moim ulubionym koktajlem. Ogólnie większość kreacji serwowanych w Dash to autorskie „wariacje” na klasykach, wsparte nierzadko własnej roboty produktami i flagowym bittersem „Giggle Water”.
Barmani w swoim podejściu do gości są bardzo fachowi, pomocni i cierpliwi. Z uśmiechem doradzą, wytłumaczą i w końcu z wielkim profesjonalizmem przygotują wybrany przez nas koktajl. Jeśli zaś chodzi o czystość i schludność lokalu, tu również nie można nic zarzucić, choć za barem mogłoby być wszystko trochę ładniej poustawiane i lepiej zorganizowane.
Dash mimo swojej dużej kubatury nie jest miejscem zatłoczonym. Przynajmniej takie odniosłem wrażenie będąc tam w sobotę wieczorem. Idealnie nadaje się na spotkanie w kameralnym gronie lub dla tych, którzy lubią usiąść przy barze, popróbować ciekawych koktajli i posłuchać historii z nimi związanych.
Ogólna spójność konceptu w Dash jest na wysokim poziomie. Nie dostrzegłem żadnych elementów burzących ideę speakeasy. Życzyłbym sobie, aby Dash nie zmieniał swojej filozofii sekretnego baru dostępnego tylko dla wtajemniczonych i nadal rozwijał się w tym trudnym przez siebie wybranym koncepcie.
Patryk Le Nart
Dash Cocktail Bar
Adres
Poznań
Szukaj złotego lwa w bramie na ulicy Ratajczaka lub zapytaj.
Godziny otwarcia
ŚR. – CZW.: 19-2
PT. – SOB.: 19-3
ND.: 19-1
Kontakt i rezerwacje
+48 795 179 381