Kolejny sezon moich barowych „wizytacji” właściwie nie mógł chyba zacząć się gorzej… Ci, którzy mieli przyjemność odwiedzić toaletę tego miejsca, na pewno z mojej zapowiedzi zorientowali się, iż byłem w nowym koktajlowym miejscu stolicy – czyli w BackRoom. Czy źle wspominam pobyt w tym barze? Właśnie nie, i to jest w tym wszystkim najgorsze 😉
Po tym dramatycznym wstępie, który ma wszystkich moich czytelników zachęcić do kupna 15 tomów moich wspomnień (chyba się zagalopowałem), czas wyjaśnić jego przewrotność. BackRoom jest miejscem urokliwym, klimatycznym, z genialną obsługą i pysznymi koktajlami, co stawia poprzeczkę bardzo wysoko. Przy wizytacjach kolejnych miejsc będę więc musiał mocno się pilnować, aby mojej rzetelnej oceny nie przyćmiło wrażenie odniesione właśnie w BackRoom.
Zacznijmy jednak od… końca, czyli od spójności konceptu w imię zasady Tetris. Moja wizyta nie była krótka, dwie godziny przesiedziałem przy barze bacznie obserwując to co dzieje się dookoła i pozwalając ponieść się magii tego miejsca. Wszystko, począwszy od wystroju, muzyki – tej na żywo, jak i tej w tle, karty koktajli, czy w końcu elegancji pracy barmanów było, idealnie zharmonizowane. Pierwszym elementem tego arcyciekawego doświadczenia jest nieoczywiste wejście do baru, nieoznaczone i zlokalizowane z tyłu budynku (nie ma tutaj, na szczęście, żadnych zagrywek rodem z Hollywood, z wejściem przez lodówkę czy fastfood ze śmierdzącym jedzeniem). Po przekroczeniu progu wchodzimy do przepięknego baru urządzonego ze smakiem. Tapety na ścianach, oświetlenie, muzyka i gwar bawiących się gości z miejsca pozwalają zapomnieć o codziennej rzeczywistości i sprawach przyziemnych. Wygodne kanapy, kominek czy w końcu gabloty z unikalnymi alkoholami (wypełniłbym je w części książkami) tworzą miejsce bardzo przytulne, w którym każdy jest w stanie się zrelaksować.
BackRoom – Recenzja
Bogate i zróżnicowane menu koktajlowe jest tylko zapowiedzią umiejętności barmanów, którzy z wyćwiczoną przez lata zręcznością i talentem są w stanie zaspokoić wszelkie zachcianki (choć akurat nie mają chilijskiego Pisco, które chodzi za mną od miesięcy). Kompozycje koktajlowe nie są ani zbyt „ambitnie” udziwnione, ani kiczowate. Są akurat takie, jakich można się spodziewać po miejscu z takim czarującym klimatem. Gościnność, której jestem największym fanem, jest tu akuratna, dyskretna i wyważona, bez staropolskiego kłaniania się w pas. Od powitania aż do pożegnania, każdy czuje się tu zaopiekowanym i ważnym Gościem.
BackRoom jest miejscem, którego nie powstydziłyby się największe barowe metropolie. Jeżeli wszedłbym to takiego baru w Nowym Jorku, poczułbym na pewno ukłucie zazdrości i żal z braku podobnego miejsca w Warszawie. Wchodząc tu, nie spodziewałem się, iż odnajdę bar rodem z NY w mojej Warszawie. BackRoom jest miejscem, które odwiedzić musi każdy miłośnik prawdziwych koktajl barów, zwłaszcza że klasa światowa, a ceny swojskie.
Patryk Le Nart
BACKROOM
ul. Koszykowa 49A, Warszawa
Godziny otwarcia:
– poniedziałek: ZAMKNIĘTE
– wtorek – czwartek: 19:00 – 00:30
– piątek – sobota: 19:00 – 02:00
– niedziela: ZAMKNIĘTE
Rezerwacja +48 794 495 659